środa, 18 marca 2020

Świat się zatrzymał...

Nie widać, nie słychać, nie czuć, takie to malutkie, a świat zatrzymało, zburzyło porządek na wszystkich niemal kontynentach, wyzwoliło strach, panikę, bezradność, ale też i wolę walki, cwaniactwo i wiele innych sprzecznych ze sobą uczuć.

Co to?

Koronawirus!

Nie będę opisywać co to, jak działa i wszystkich szczegółów.
Te informacje znajdziecie w sieci bez problemu.
Na początku wywoływał u wielu kpiący uśmiech, inni sobie z niego żartowali, a tak naprawdę niewielu wiedziało, jak się sytuacja zakażeń koronawirusem rozwinie.

I poszło!

I jeszcze nie wierzyliśmy, że to prawda, że umierają ludzie, że może brakować leków, środków ochrony, personelu medycznego, respiratorów.
Tempo zakażeń rosło i 15 marca Polska zamknęła granice dla obcokrajowców, a każdy Polak, który wrócił do kraju musi przejść 14 dniową kwarantannę.
Nie tylko Polska tak postąpiła. Wiele innych krajów zrobiło podobnie.

I świat się zatrzymał...

Zrobiło się nagle pusto na ulicach, miasta wyglądają tak, jakby były wymarłe. Siedzimy w domach.
I co się dzieje?
Nie ma korków, powietrze robi się coraz bardziej czyste.
Nagle mamy czas na to, aby zjeść wspólny posiłek, porozmawiać, mamy czas dla dzieci, męża, żony, rodziców. Mamy też dobre uczucia, zaczynamy dostrzegać ludzi samotnych, staramy się im pomóc.
Kto nie musi być poddany kwarantannie, może wyjść na spacer. Wokół jest cisza. Zapomnieliśmy jak brzmi cisza.

Wszyscy w napięciu czekamy na każdy raport o ilości zakażonych. Podziwiamy tych, którzy pracują w tym trudnym czasie. Chcemy planować nasze urlopy, ale boimy się, że znowu nic z tego nie wyjdzie. Po cichu liczymy na to, że ten koszmar szybko się skończy. Wielu z nas musiało zweryfikować swoje plany, niektórzy dosłownie w ostatniej chwili podejmowali decyzje.

Teraz priorytetem jest pokonać wirusa. Nie dać mu szans na zatrzymanie naszego życia. Czas włączyć rozsądek, aby znowu móc planować wyjazdy i podróże.

Walczą wszystkie kraje. Łatwo nie jest, ale jeżeli będziemy się stosować do zaleceń, to mamy dużo większe szanse.

Tak że ten, siedzieć w domach, kichać w chusteczki, ręce myć do bólu, nie gromadzić się, zachować odpowiednią odległość od siebie w przestrzeni publicznej, nie macać bułek w sklepie, bo i tak wszystkie są jednakowe, nie robić zapasów papieru toaletowego, bo wiosna idzie, liście będą.

My zostaliśmy w Gruzji. Nasze miasteczko jest małe, czujemy się tu, jak na wsi, jest nam tu dobrze i postanowiliśmy właśnie w Gruzji poczekać na lepsze czasy. Sklepy u nas nie mają braków, ludzie nie panikują, zawsze można kupić świeże jajka, ser, warzywa. A jak jest ciepło, to siedzimy na tarasie i pijemy kawę z sąsiadami ( oni w tym momencie siedzą u siebie).

Jak się wszyscy postaramy, to pokonamy tę zarazę i znowu będziemy mogli podróżować, spotykać się i bawić.
Przetrwajmy to razem.

Sighnaghi we mgle