poniedziałek, 14 marca 2016

Nasza Gruzja, Peter's Guest House, Rok w Gruzji

W ubiegłym roku, 17 marca przyjechaliśmy do Gruzji, aby tu zamieszkać.

 Jak minął rok w Gruzji?
Jak nam się żyje z daleka od Polski, na emigracji?
Czy coś byśmy zmienili, gdyby można było cofnąć czas?
Czy nasze postrzeganie Gruzji i jej mieszkańców uległo zmianie?

Rok to dużo i mało. Po przyjeździe ruszyliśmy z remontem domu. Lekko nie było. Musieliśmy zaczynać od podstaw. Pomogli nam nasi zaprzyjaźnieni Gruzini, znaleźliśmy sklepy, dostawców materiałów budowlanych, zatrudniliśmy czterech pracowników, a na samym początku zarejestrowaliśmy nasz Peter's Guest House, aby zakupy na remont można było fakturować na firmę.
W Gruzji zarejestrowanie firmy jest proste. Trzeba mieć tylko miejsce na jej prowadzenie, czyli kupić albo wynająć nieruchomość. Sprawy papierkowe załatwiliśmy sprawnie w ciągu godziny, potem otworzyliśmy w banku konto i mogliśmy działać.
Zakup materiałów budowlanych, to osobna historia. Trochę jak w Polsce w minionej epoce. Ale daliśmy radę. Dom zaczął coraz bardziej przypominać dom.  
Pracownicy, którzy robili nam remont, próbowali przeforsować swoje sposoby na jego wykonanie. Szybko jednak zrozumieli, że to my decydujemy, czego chcemy i jak nasz dom ma wyglądać. Ogólnie pracowali ciężko i dobrze, gubiły ich jednak szczegóły. Musieli włożyć sporo wysiłku, żeby z naszej strony uzyskać akceptację tego, co robili. Nie zgadzaliśmy się na żadne skróty. Miało być solidnie i konkretnie.
Po trzech miesiącach nasz dom był gotowy. Trzy pokoje z łazienkami dla gości, jeden nasz i duży salon z kuchnią- serce domu.
Po podłączeniu gazu mogliśmy przyjąć pierwszych turystów. Była to grupa z Litwy. Potem poszło z górki. Przez cały sezon, do połowy października nasz dom tętnił życiem.
Późną jesienią turystyczny gwar ucichł i zaczął się nasz "urlop". Był to czas na drobne naprawy, uzupełnienie sprzętu i spotkania z sąsiadami i znajomymi. Zaczęliśmy poznawać dotąd nieznane nam zakątki miasta i okolic.


Jak nam się tu żyje? Dobrze, prosto i spokojnie. Z dala od hałaśliwych miast, od wyścigu za pracą, stanowiskami. Mamy czas na bycie ze sobą, z naszymi gośćmi, na spacery, wspólne posiłki, rozmowy. Czasami zapominamy o tym, jaki jest dzień tygodnia, prawie nie patrzymy na zegarek.
Mimo, że Sighaghi, to miasteczko, często słychać rano pianie kogutów, a przez całe lato granie cykad. Wszyscy nas tu znają, my znamy większość mieszkańców, z każdym trzeba chwilę porozmawiać, w sklepie, na bazarze, na ulicy.
Po roku życia w Gruzji nadal podtrzymujemy naszą opinię, że warto było zmienić swoje życie, przyjechać do Gruzji i tutaj rozpocząć nowy etap.
Jak postrzegamy Gruzję i Gruzinów po roku mieszkania w tym kraju? Gruzja jest jeszcze piękniejsza, bezpieczna, otwarta na turystów. A Gruzini? No cóż, jak ludzie na całym świecie, tak i oni są różni. Generalnie to dobrzy i przyjaźni ludzie. Swoje w życiu przeszli, łatwo im nie było. Chętnie goszczą turystów u siebie, chętnie pomagają. Zdarzają się wyjątki, ale o nich nie warto wspominać. Tak jest na całym świecie.
Gruzja się zmienia. Jest usilne dążenie do standardów europejskich, gorzej z wykonaniem. Widać to w zabudowie większych miast, gdzie stara, zabytkowa architektura sąsiaduje z tworami pseudo nowoczesnymi.
Duża ilość turystów daje szansę dla mieszkańców Gruzji na godziwy zarobek. Jednak działa to też w kierunku zupełnej komercjalizacji. Coraz częściej turysta jest nie tylko częścią czegoś nieznanego, lepszego świata, ale również postrzegany jest jak portfel.
Gruzini bardzo szczerze przyjmują gości. Lubią rozmawiać, dużo pytają, opowiadają o sobie, o swoich rodzinach. Ale i to powoli się zmienia. Wiedzą czego turyści od nich oczekują i starają się im to dać. Na ile jest to jeszcze naturalne?
Mimo tych wątpliwości Gruzja jest bardzo przyjaznym krajem, gdzie można poczuć i posmakować gruzińskiej tradycji. Krajobrazy gruzińskie niczym nie odbiegają od widoków w Szwajcari, Francji czy innych krajów, a swojska atmosfera powoduje, że czujemy się tu, jak w domu.
Gruzja, to kraj, gdzie można żyć na poziomie europejskim, ale w klimacie charakterystycznym dla dawnych, polskich wsi. Człowiek czuje tu dużą swobodę.

















 Serdecznie zapraszamy do Gruzji, do pięknej Kachetii, do klimatycznego Sighnaghi, do naszego Peter's Guest House, do kontaktu z nami:

 celina.wasilewska63@gmail.com 

nr tel.   +995 599 22 19 63  - polski, rosyjski, angielski (Polish, 
Russian, English)



Zapraszamy do polubienia nas na. Like us on Facebook  https://www.facebook.com/peterguesthouse

I na naszą stronę http://www.petersguesthouse.pl/

Booking rooms. Rezerwować pokoje można też tutaj 


Cdn.

4 komentarze:

  1. Wasz post przypomina mi rok spędzony dobrze, prosto i spokojnie na Sardynii - piękne wspomnienia. Gruzja także nie daje o sobie zapomnieć, wracam w tym roku :). Ciekawe są te kontrasty w architekturze, też rzuciły mi się w oczy, szczególnie kiedy byłam w Batumi. Do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za miłe słowa. Gruzja ma w sobie coś, co powoduje, że chce się tu wracać.
      Gdybyś była w okolicach, to zapraszamy serdecznie. Do zobaczenia!

      Usuń
  2. Wizyta juz w maju! Czekam z niecierpliwoscia. Bart

    OdpowiedzUsuń