Każda pani domu uważa kuchnię za swoje królestwo. No, może nie każda, bo są panowie, którzy świetnie gotują i ich połówki mają super. Mój nie gotuje. Nie żeby nie umiał, ale jak już mu się zdarzy, to jest milion pytań w międzyczasie. Pyta o wszystko. Wie tylko, gdzie jest sól i pieprz. A poza tym, to pyta kiedy co dodać, czym pomieszać i w którą stronę.
Mnie to nie przeszkadza. Niech sobie chłop robi swoje, a ja w kuchni ogarniam sytuację. Czy lubię gotować? A gdzie tam. Wcale nie kocham gotować. Gdybym mogła mieć gosposię od gotowania, to nawet bym się cieszyła. Ale nie mam. To jak nie mam, to muszę sama jedzonko robić. Czasem mam nastrój na gotowanie i wtedy poszaleję w kuchni. A jak się zdarzy dzień, kiedy patrzę na gary wzrokiem pełnym bólu, to wtedy robię coś szybko i prawie bezboleśnie. Ziemniaki, jajko sadzone i mizeria. A że Piotr jajka kocha, to nawet wyrzutów sumienia nie mam i taki obiad jest dość często. No niech się naje tych jajek, jak tak lubi. Czasem się zastanawiam dlaczego on jeszcze nie gdacze. Tyle jaj w diecie, to powinien piać o poranku i gdakać w ciągu dnia.
Na początku naszego mieszkania w Gruzji zdarzyło się, że Piotr zrobił kawę gościom. Taką w tygielku. I tak ludzie chwalili, że sobie pomyślałam, że jeden obowiązek będę miała z głowy. No, bo jak już tak dobrą kawę robi, to niech ją robi wszystkim. Prawda? Nie ma dyskryminowania, że jednym ja, a innym on. Każdy zasługuje na najlepszą kawę, a najlepszą robi Piotr. I powiem Ci, że przy następnych gościach sama zaczęłam chwalić mego męża, że robi pyszną kawę. I biedak nie miał wyjścia. Musiał zrobić. I tak narodziła się nowa świecka tradycja w naszym gruzińskim domu. Fachowcem od parzenia kawy został Piotr. I fakt, robi wyśmienitą kawę.
Jak już przy kawie w wykonaniu mego męża jesteśmy, to tylko jeden szczegół mnie wkurza. I to na maksa. Bo facet, to facet. Jak robi jedną rzecz, to póki jej nie skończy nie powinien zaczynać następnej. A mój małżonek postawi tygielek z kawą na gazie, usiądzie przy stole i zaczyna snuć swoje opowieści z mchu i paproci. A kawa co robi w tym czasie? Tak! Kipi! Wylewa się na świeżo umytą kuchenkę! I rzadko bywa inaczej. Nawet, kiedy przypominam mu o kawie co pół minuty, to i tak czarna maź ląduje na kuchence. Nie mam sposobu na tę sytuację i chyba nie uda mi się już tego zmienić. A może Tobie się uda? Może Ty masz jakiś pomysł? Oczywiście bez zmiany operatora tygielka. Inaczej nie będzie to taka smaczna kawa. Kto pił, ten może powiedzieć. Piotr robi najlepszą kawę w Gruzji. Bezapelacyjnie! I niech tak zostanie.
Resztę ogarniam ja. I domyślam się, że tak jest fajnie dla Piotra. Jak dla mnie z jego parzeniem kawy gościom. Ale on nie wie, że ja to wiem. I nie mów mu, kiedy u nas będziesz. Niech to będzie naszą tajemnicą. Po co chłop ma się zagłębiać w detale. Dobrze jest, jak jest. Goście zadowoleni, my również. Po co to zmieniać? W zamian napijesz się u nas wyśmienitej kawy, posłuchasz opowieści Piotra. A i zabawa będzie dla Ciebie przednia, kiedy usłyszysz znajome skwierczenie na kuchence i zobaczysz minę Piotra. Takie swojskie, ludzkie klimaty. Może nawet go ścierką zdzielę. Tak dla fanu, nie żeby zabić.
Zapraszamy do kontaktu. Będzie nam bardzo miło porozmawiać z Wami.
celina.wasilewska63@gmail.com
nr tel. +995 599 22 19 63 - polski, rosyjski, angielski (Polish,
Russian, English) można na Whatsapp
Zapraszamy do polubienia nas na Facebooku https://www.facebook.com/peterguesthouse
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz