piątek, 24 sierpnia 2018

Ciekawi ludzie, interesujące wydarzenia- Jean Luc

Wołali nas Polacy stojący przy bramie. Z nimi stał mężczyzna z opatrunkiem na czole.
- Co się stało?- zapytałam.
- To jest Jean Luc z Francji- przedstawili nam mężczyznę.- On podróżuje po Gruzji i szuka pokoju na nocleg. Czy macie coś wolnego?
- Mamy, ale tylko dwuosobowy- odpowiedziałam.- Jeżeli mu pasuje, to zapraszamy.

Jean Luc wyglądał na kogoś, kto potrzebuje pomocy. Spodnie od pidżamy w paski, dziwna, czerwona koszula, rozwichrzone włosy, opatrunek na czole i szczery uśmiech na twarzy.

Wynajął u nas pokój na dwa dni, zamówił śniadania i poszedł zwiedzać. Miał delikatnie bełkotliwą mowę i odrobinę chwiejny chód, ale było już późne popołudnie i pomyśleliśmy, że jest zmęczony.

- Już trzeci raz spotykamy go w Gruzji- powiedział chłopak, który go do nas przyprowadził.- Jean Luc podróżuje po Gruzji i kiedy był w Mestii, potknął się i upadł. Skończyło się rozciętym łukiem brwiowym i kilkoma szwami. W Sighnaghi nikt nie chciał mu wynająć pokoju, bo wygląda mizernie, więc przyprowadziliśmy go do was.
- I dobrze- odpowiedziałam- wydaje mi się być bardzo sympatycznym starszym panem.
- Taki jest. Fajnie, że w końcu ma nocleg- młodzi ludzie poszli do siebie.

Jean Luc to podróżnik. Do Gruzji przyjechał na trzy miesiące. Miał bardzo pogodne oczy i wciąż się szczerze uśmiechał. Kiedy wieczorem wrócił do domu, zapytałam go co robi we Francji, czym się zajmuje, czy ma rodzinę.
- Jestem nauczycielem pływania. Co roku mam długie wakacje i zawsze jadę gdzieś w świat. Omijam jednak kraje francuskojęzyczne.Mam żonę, syna, wnuki.
- A żona nie chce z tobą podróżować?- zapytałam.
Jean Luc uśmiechnął się i powiedział, że żona wyjeżdża z nim na krótkie podróże. Nie lubi włóczyć się długo po świecie. A on to uwielbia.
- Ja wiem, że ludzie dziwnie na mnie patrzą- uśmiechnął się Jean Luc.- Chodzę w spodniach od pidżamy, bo są wygodne na upały. Tę koszulę dostałem od plemienia w Tanzanii- pokazał palcem na czerwoną, długą bluzę.- Jest bawełniana, lekka i bardzo wygodna.
- Jean Luc, daj swoje rzeczy, to je teraz upierzemy i rano będą czyste i świeże- zaproponowałam.
- Nie, nie trzeba. Nie mam nic na zmianę, bo bagaż zostawiłem w Tbilisi.
- To może lampkę wina wypijesz?- zapytałam.
- Dziękuję. Nie piję alkoholu i nie palę papierosów- znowu się uśmiechnął.

Zastanawiał nas jego chwiejny chód i bełkotliwa mowa, ale dziwne było to, że rano mówił normalnie, problem ujawniał się dopiero wieczorem. Szczerze mówiąc na początku myśleliśmy, że to alkohol jest powodem, ale skoro Jean Luc nie pije, to alkohol odpadał. Może miał on jakiś problem ze zdrowiem, może przyjmował jakieś leki, które powodowały takie objawy. Nie wiemy.

Polubiliśmy go bardzo. To ciepły i miły podróżnik. Rano zjadał śniadanie i cały dzień chodził po okolicy. Wieczorami opowiadał o swoich podróżach. Dużo się uśmiechał.

Kolejny raz sprawdziło się powiedzenie- "Jak cię widzą, tak cię piszą".
Nikt nie chciał go przyjąć ze względu na wygląd. Nikt z sąsiadów nie wierzył, że Jean Luc nam zapłaci za nocleg i śniadania. A on okazał się miłym, uczciwym i dobrym człowiekiem z pasją podróżniczą.

To było trzy lata temu, a my tak często go wspominamy i ciepło o nim myślimy.
Ta sytuacja przypomniała nam to, aby nie sądzić nikogo po wyglądzie. Opakowanie może być marne, ale liczy się zawartość.

Serdecznie zapraszamy do Gruzji, do pięknej Kachetii, do klimatycznego Sighnaghi, do naszego Peter's Guest House, do kontaktu z nami:

 celina.wasilewska63@gmail.com 

nr tel.   +995 599 22 19 63  - polski, rosyjski, angielski (Polish, 
Russian, English)



Zapraszamy do polubienia nas na FB. Like us  https://www.facebook.com/peterguesthouse

oraz na forum 
Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz