sobota, 13 czerwca 2020

Jak szukaliśmy bawołów w Kachetii.

Na informacje o tym, że w Gruzji hodowane są bawoły trafiliśmy przypadkiem. Wracaliśmy z Tbilisi ze znajomym i on zaprosił nas po drodze na jogurt z bawolego mleka.
Od słowa do słowa wypytałam go o wszystko. Męczył się biedaczek, bo zbyt wiele na ten temat nie wiedział, ale starał się odpowiadać wyczerpująco na moje pytania.
W domu odpaliłam laptopa i wpisałam w wyszukiwarkę "bawole mleko". Okazuje się, że mamy pod ręką coś, co jest dla nas dość egzotyczne, a jednocześnie jest to produkt bardzo pozytywnie wpływający na zdrowie, o czym możecie poczytać tu . Coś mi mówiło, że warto znaleźć hodowcę i zacząć wprowadzać produkty z bawolego mleka do codziennego jadłospisu.
Wożąc naszych gości na wycieczki po dolinie Alazani czasami spotykaliśmy pasące się stada bawołów.

Czy te oczy mogą kłamać?


I wiecie, jak to jest, kiedy obiecujecie sobie, że od jutra będę szukać, czy coś tam zacznę robić. Zimą się nie chciało, bo dni krótkie i mało przyjemne, a od wiosny do późnej jesieni goście, praca i chroniczny brak czasu.
Aż pewnego dnia okazało się, że gości nie będzie dość długo, a my mamy czasu tak dużo, że gdyby zamienić go na pieniądze, to bylibyśmy bogaci. Wtedy to przypomniałam sobie o bawołach i zaczęłam pytać znajomych i sąsiadów. Jeden z nich powiedział, abyśmy pojechali do wsi Heretiskari, bo tam mieszkańcy hodują dużo różnego bydła, więc może uda się znaleźć i bawoły.
Nastała wiosna, zrobiło się ciepło i przyjemnie i pewnego dnia ruszyliśmy do wsi w poszukiwaniu gospodarstwa hodującego bawoły.
Skręciliśmy z głównej drogi i zaczęliśmy się rozglądać za kimś, kogo moglibyśmy zapytać, czy znajdziemy tu to, czego szukamy. Za zakrętem zobaczyliśmy kobietę, zatrzymaliśmy się i zapytałam, czy można gdzieś we wsi kupić bawole mleko.
- A można, można- odrzekła- tam, za tą budową, w pierwszym domu. Oni mają i krowy i bawoły- uśmiechnęła się do nas.- A wy skąd jesteście?- była wyraźnie zdziwiona widokiem obcokrajowców w czasie, kiedy wszystkie granice od kilku miesięcy są zamknięte.
- Z Polski, ale mieszkamy w Sighnaghi już szósty rok- odpowiedziałam.
- A to wy już miejscowi, tak długo tu mieszkacie. Spodobała się Gruzja?- to pytanie słyszeliśmy prawie zawsze, kiedy mówiliśmy, że mieszkamy tu na stałe.
- Tak, spodobała się. Tu jest spokojnie i swojsko- odpowiedziałam.
- Maładcy- powiedziała kobietka, a my ruszyliśmy do wskazanego przez nią domu.
Wysiedliśmy z samochodu i znowu zaczęliśmy pytać o bawole mleko. Wokół nas szybko zebrała się gromadka dorosłych z dziećmi.
Jedna z kobiet zaprosiła nas na podwórze swego domu i okazało się, że to właśnie oni hodują bawoły i możemy u nich kupić mleko, ser, jogurt, śmietanę i masło. To ostatnie na zamówienie, bo nie robią dużych zapasów.

Krowy i bawoły wróciły z wypasu do domu.
 Po chwili przyszedł też gospodarz, który dobrze mówił po rosyjsku. Kupiliśmy u nich bawole mleko, ser zrobiony z takiego mleka, śmietanę i jogurt. Wszystko świeżutkie, domowe. Byliśmy bardzo zadowoleni. Poza tym rodzina okazała się być przesympatyczna. Umówiliśmy się, że będziemy przyjeżdżać raz w tygodniu po zakupy do nich. Chciałam też utrwalić bawoły na zdjęciach. Gospodarz powiedział, aby przyjechać wieczorem, kiedy one wracają w wypasu, będzie świeże, ciepłe mleko i będę mogła porobić zdjęcia i filmy.
Po tygodniu pojechaliśmy wieczorem. Gospodarze czekali na nas z kawą i ciastem. Mieliśmy wrażenie, że znamy się od dawna. Nagle usłyszeliśmy dzwonki na drodze.
- Idą bawoły, choć na ulicę, możesz robić zdjęcia- powiedziała gospodyni.
 Faktycznie zbliżało się stado krów i bawołów. Wszystkie wiedziały, gdzie mieszkają, każdy wchodził na swoje podwórko. Gospodyni złapała wiadro i pobiegła doić bawolice zapraszając mnie ze sobą. Prawie każda bawolica miała dziecko.


Gospodyni doi bawolicę.

W gospodarstwie było też dużo krów i cielaków.

Pełnia szczęścia, kiedy można najeść się do syta.


 Po kilkunastu minutach dostałam duży słój ciepłego bawolego mleka. Dokupiliśmy jeszcze inne produkty i wróciliśmy do domu.
Od tego czasu jeździmy raz w tygodniu do tej rodziny i kupujemy cudowne, pyszne, domowe produkty z bawolego mleka.
Samo mleko jest aksamitne w smaku, tłuste, ale jednocześnie lekkie i bardzo białe. Najlepsze mleko, jakie piłam.
Jogurt to mistrzostwo świata. I chociaż domowy jogurt z mleka krowiego jest przepyszny, to z bawolego jest wybitny. Gęsty, aksamitny, delikatnie kwaśny, orzeźwia i syci jednocześnie.


Domowy jogurt z bawolego mleka z brzoskwiniami.
 Śmietany takiej, jak ta z mleka bawolego, nie widziałam w swoim życiu. Gęsta, pełna, z wyraźnym śmietankowym smakiem z maślaną nutą w tle. Zarówno jogurt, jak i śmietana smakują wybornie z owocami.
Z takiej gęstej i tłuściutkiej śmietany mieliśmy zrobione masło. I tu też smak nas oczarował. Wyraźny maślany smak, aksamitna konsystencja, taka kropka nad "i" w kanapce z domowego chleba.
Na koniec ser, robiony przez gospodynię. Młody ser podpuszczkowy, smaczny, delikatny, z każdym dniem zyskiwał głębszy smak. Jeden z takich serów postanowiliśmy zostawić, aby dojrzał. Najpierw wytworzyła się na nim delikatnie żółta skórka. W trakcie jej tworzenia ser był przewracany każdego dnia, aby skórka tworzyła się równomiernie na całej powierzchni. Po kilku dniach, kiedy ser pokrył się skórką, stopiliśmy trochę pszczelego wosku i pokryliśmy ser jego cienką warstwą. Odłożyliśmy go do lodówki do dalszego dojrzewania. Piotr przewraca go co kilka dni. Chcemy, aby dojrzewał ze dwa, może trzy miesiące i spróbujemy, co wyszło. To powinno być jakoś pod koniec sierpnia, więc część naszych gości będzie próbować razem z nami.


Serdecznie zapraszamy do Gruzji, do pięknej Kachetii, do klimatycznego Sighnaghi, do naszego Peter's Guest House, do kontaktu z nami:

 celina.wasilewska63@gmail.com 

nr tel.   +995 599 22 19 63  - polski, rosyjski, angielski (Polish, 
Russian, English)



Zapraszamy do polubienia nas na FB. Like us  https://www.facebook.com/peterguesthouse
 
oraz na naszą grupę na FB Gruzja i my



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz