czwartek, 4 czerwca 2020

Psy, pieski, pieseczki w Gruzji

Chodzą za każdym turystą, są łagodne, patrzą swoimi pięknymi oczami z nadzieją, że znowu ktoś rzuci im coś do jedzenia. Gruzińskie bezdomne psy. Jest ich bardzo dużo.

Nasze miasteczko też ma swoich bezdomniaków i każdego roku ich przybywa. Rozmnażają się między sobą, część jest wyrzucana na ulicę w Sighnaghi przez nieodpowiedzialnych właścicieli z okolicznych wsi. Wyrzucają je w Sighnaghi, bo tu są restauracje, turyści i te psy mają szansę na przetrwanie.

Jest też w Sighnaghi kobieta, której los tych wszystkich nieszczęść nie jest obojętny. Dokarmia je, leczy, pielęgnuje na tyle, na ile pozwala jej czas, budżet i wiedza. Większość tych biedaków krąży koło jej domu, czują się tu bezpieczne, zaspokajają też potrzebę posiadania swego pana. I nie byłoby nic dziwnego w tej sytuacji, gdyby nie fakt, że z roku na rok piesków przybywa, jeden zaszczeka, reszta mu wtóruje, Gruzini przechodzący obok domu tej kobiety sięgali po kamienie czy kije, aby ewentualnie obronić się przed pogryzieniem. Psy zaczęły traktować takie zachowanie jak prowokację i też ze strachu szczekały coraz głośniej. Do tego doszła sytuacja z koronawirusem i sprawy potoczyły się w szybkim tempie.

Czy ta bieda wygląda groźnie?
 Brak turystów, to brak kasy dla ludzi i brak jedzenia dla bezdomnych zwierząt. Rosła frustracja u jednych i drugich. Ludzie zaczęli pisać dziwne pisma do władz miasteczka na tę kobietę. Domagali się likwidacji psów. Kiedy pytaliśmy, czy zamiast kamienia próbowali mieć w ręku kawałek chleba, to robili zdziwione miny. Mówiliśmy więc, że jeżeli w każdego z nas ktoś będzie rzucał kamieniem, to będziemy się bronić, ale jeżeli ktoś wyciągnie rękę z chlebem, to potraktujemy takiego człowieka, jak przyjaciela. Psy robią tak samo. Może warto je nakarmić choć trochę, będą spokojniejsze.

Jednak w tej konkretnej sytuacji doszedł jeszcze wątek kasy. Ludzie domyślali się, że kobieta ta dostaje jakieś pieniądze na psy, nie bardzo tylko wiedzieli od kogo i ile. Wszystko stoi, nikt nie zarabia, a ona dostaje kasę na psy. To przeważyło szalę wytrzymałości sąsiadów tej kobiety. Zaczęli pisać pisma do władz, zgłaszać sprawę na policję. Nie mogli jednak niczego zmienić, bo kobieta zajmowała się bezdomnymi psami, a więc nie mogła odpowiadać za ich szczekanie itd. Sprawą zainteresowała się też telewizja.

W efekcie władzom miasta nie zostało nic innego, jak podejść do sprawy jak cywilizowany naród. Psy poszczepić i co się da posterylizować. Bardzo się cieszymy z takiego obrotu sprawy. Oczywiście zadeklarowaliśmy pomoc, jeżeli taka będzie potrzebna w trakcie sterylizacji.

Naszą Lucky wzięliśmy z ulicy, ta kobieta o tym wiedziała i dzięki temu nasze futro również dostało szczepionkę.

Lucky na spacerze
Pod naszym domem śpią trzy duże psy, chłopaki. Nazywamy je Rufus, Marlon i Mietek. Przyszły na naszą ulicę, bo tu mieszka właściciel restauracji, pod którą urzędowały w sezonie. On je karmił resztkami z domu, my też je zaczęliśmy dokarmiać, ale część sąsiadów miała obawy przed pogryzieniem. Powoli nauczyliśmy ich, że nie trzeba sięgać po kamienie czy nieść ze sobą kija i psy przestały na nich szczekać. One też zostały zaszczepione, bo ta kobieta wie, że my dokarmiamy te wszystkie biedy.

Mamy nadzieję, że od tej pory będzie się w tym względzie wszystko zmieniać na lepsze. Oczywiście jest to kropla w morzu potrzeb, ale widać wystarczy jeden zdeterminowany dobry człowiek, aby historia miała pozytywny finał.


Serdecznie zapraszamy do Gruzji, do pięknej Kachetii, do klimatycznego Sighnaghi, do naszego Peter's Guest House, do kontaktu z nami:

 celina.wasilewska63@gmail.com 

nr tel.   +995 599 22 19 63  - polski, rosyjski, angielski (Polish, 
Russian, English)



Zapraszamy do polubienia nas na FB. Like us  https://www.facebook.com/peterguesthouse
 
oraz na naszą grupę na FB Gruzja i my


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz