środa, 31 lipca 2013

Gruzja,Signagi- Bodbe, 4.06.2013 r

Co zwiedzać w Sighnaghi i okolicach?

Jeszcze wczoraj wieczorem postanowiliśmy z Anią i Jurkiem, że dzisiejszy dzień przeznaczamy na wycieczkę do monastyru w Bodbe. Ponieważ monastyr położony jest ok. 3 km od Signagi więc miała to być piesza wycieczka. Po śniadaniu wyruszyliśmy ochoczo w drogę. Signagi o poranku jest piękne i spacer przez miasto był prawdziwą przyjemnością. W dobrych nastrojach wyszliśmy z miasta na drogę prowadzącą do Bodbe. Widoki, jakie oferuje Gruzja, rozciągające się dookoła zapierały dech w piersiach.

Widok na Signagi

Szliśmy asfaltową drogą, a że było z górki więc sprawnie i w dobrej kondycji doszliśmy do celu. Monastyr był interesujący. Wewnątrz ciekawe malowidła i magiczny klimat.
Obok monastyru jest budowana nowa, większa świątynia. Jest też sklepik z pamiątkami i dewocjonaliami, a za nim taras widokowy i schodki w dół do cmentarza i dalej do cudownego źródełka. Po zwiedzeniu monastyru poszliśmy do klasztornej restauracji, bo poczuliśmy głód. Restaurację prowadzą zakonnice. Zamówiliśmy pierożki khinkali i placek z serem- chaczapuri, a do tego kawę i herbatę. Oba dania były wyśmienite. Nigdy potem nie jedliśmy tak dobrych. Za wszystko zapłaciliśmy 15,5 lari. Po pysznym posiłku zdecydowaliśmy się zejść schodkami na dół do źródełka, a powrót zaplanowaliśmy szutrowo- żwirową drogą po górę. Schodki pokonaliśmy szybko i po kilku minutach byliśmy na dole. Przy źródełku czekała grupa dzieci. Było głośno, dzieciaki biegały i bawiły się czekając na wejście do wody. Źródło znajduje się w małym budynku. Jest tam basenik z wodą źródlaną, do którego wchodzi się w narzuconym na ciało prześcieradle. Wiąże się z tym legenda, mówiąca o uzdrawiających właściwościach wody źródlanej. Jeżeli chory wejdzie do tej wody przyodziany tylko w prześcieradło i po wyjściu z niej prześcieradło będzie suche, to znaczy, że jego choroba bezpowrotnie przeszła do historii. My tego nie sprawdzaliśmy, bo stała długa kolejka do wody, a poza tym nic nam nie dolegało.

Przy budynku ze źródełkiem

Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną i to była nasza najgorsza decyzja. Jak wspomniałam droga była żwirowo- szutrowa i pod górę. Trochę czasu zajęło nam pokonanie tejże drogi. Było upalnie i brakowało cienia. Czas dłużył się niemiłosiernie. Na dole taksówkarz proponował nam kurs w górę za 15 lari ale odmówiliśmy. Wszystkim wybierającym się do źródła polecam powrót schodami.
Są ocienione i znajdują się tam ławeczki, na których można odpocząć.
Po wejściu na górę czuliśmy się jak zdobywcy wielkiego szczytu. Po godzinnym odpoczynku na trawie wróciliśmy do Signagi.
Wieczorem zapłaciliśmy za pokój i dostaliśmy od gospodyni adres w Telavi, gdzie mogliśmy wynająć pokój ponieważ jutro właśnie tam się wybieramy. Potem poszliśmy na kolację.

Zdjęcia Bodbe

Serdecznie zapraszamy do pięknej Kachetii, do naszego Peter's Guest House w Sighnaghi, do kontaktu z nami:

 celina.wasilewska63@gmail.com 

nr tel.   +995 599 22 19 63  - polski, rosyjski, angielski (Polish, 
Russian, English)


Zapraszamy do polubienia nas na: https://www.facebook.com/peterguesthouse

Rezerwować pokoje można też tutaj 


Cdn.




Gruzja, Signagi-David Goredje, 3.06. 2013 r

Jak zwiedzić Dawid Garedża w Gruzji?

Drugiego dnia pobytu w Signagi nasza gospodyni zaproponowała, że może nam zorganizować wycieczkę do David Goredje przy granicy z Azerbejdżanem, gdzie znajduje się sławny klasztor wykuty w skale. Zawiózł nas tam taksówką jej znajomy kierowca Grigorij za 80 lari.

My z Grigorijem

 Z Signagi do David Goredje jest ponad 120 km. Umówiliśmy się z Anią i Jurkiem, że pojedziemy razem żeby zmniejszyć koszt wycieczki. Wyszło po 20 lari za osobę (ok. 40 zł). Do klasztoru jest bardzo trudno dojechać, bo leży na odludziu i nie kursują tam marszrutki. Bliżej jest z Tbilisi ale również trzeba jechać taksówką. Podróż zajmuje kilka godzin. Kierowca zatrzymywał się po drodze na nasze życzenie- mogliśmy np. zrobić zdjęcia. Zabraliśmy ze sobą napoje i prowiant ponieważ w okolicy nie ma żadnego sklepu.



Po powrocie do Signagi późnym popołudniem poszliśmy coś zjeść. Jest tu dużo małych lokali, w których można smacznie zjeść i napić się wybornego, gruzińskiego wina. My zamówiliśmy bardzo smaczne khinkali po 0,6 lari za sztukę. Khinkali to rodzaj dużych pierogów z mięsem i rosołem w środku, w kształcie sakiewki. Dziesięć takich pierogów to solidna porcja dla jednej osoby.
 A odnośnie wina, przebywając w regionie Kachetii, w którym leży Signagi, proponuję kupować je u właścicieli guest hausów ponieważ większość z nich posiada własne winnice i litr dobrego wina można u nich kupić za ok. 5 lari.


Wieczór upłynął nam na rozmowie z gospodarzami.


Serdecznie zapraszamy do pięknej Kachetii, do naszego Peter's Guest House w Sighnaghi, do kontaktu z nami:

 celina.wasilewska63@gmail.com 

nr tel.   +995 599 22 19 63  - polski, rosyjski, angielski (Polish, 
Russian, English)


Zapraszamy do polubienia nas na: https://www.facebook.com/peterguesthouse


Cdn.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Gruzja, Signagi, 2.06 2013 r



Taksówkarz musiał w trakcie jazdy poinformował znajomych w Signagi, że wiezie turystów, bo czekali na nas właściciele guest housu z propozycją noclegu. Oferowali pokoje z łazienką po 20 lari od osoby, a my utargowaliśmy na 35 od dwójki. Pierwszy dzień w Gruzji przynosił same niespodzianki. Powitano nas w swoim domu posiłkiem. Dostaliśmy chleb, ser, pomidory, ogórki, dżem i po kieliszku białego i czerwonego wina oraz ich bimbru z winogron, który nazywają chacha( czytaj: czacza). Do tego była kawa i herbata.


Po posiłku poszliśmy odpocząć i nabrać sił na wieczorną imprezę, na która zostaliśmy zaproszeni przez gospodarzy, a mianowicie na 10-te urodziny córki. Po południu poszliśmy na spacer po mieście. Signagi to urokliwe, piękne miasteczko. Jego położenie umożliwia podziwianie z góry pięknej doliny i Kaukazu leżącego za nią.

Po spacerze zjedliśmy wyśmienite khinkali w jednej z knajpek i wróciliśmy do pokoju. Wieczorem poszliśmy na urodziny corki gospodarzy. Zastaliśmy zastawiony jedzeniem stół. Zaczęli schodzić się goście. Zaproszeni byli wszyscy turyści, rodzina, przyjaciele i sąsiedzi. Impreza była przednia. Jedzenia i picia pod dostatkiem, atmosfera iście gruzińska. Spiewano pieśni gruzińskie przy dźwiękach ludowych instrumentów. Poprosiłam Maiko, by zaśpiewała piosenkę "Suliko". Gdy zaśpiewała miałam łzy w oczach. Przypomniało mi się moje dzieciństwo i babcia, która mi często śpiewała tę piosenkę.

 Były też tańce, toasty i żarty i szczere rozmowy. Możemy powiedzieć, że Gruzja przywitała nas radością, zabawą i uśmiechem. Spać poszliśmy późno. Na następny dzień mieliśmy zaplanowaną wycieczkę do David Goredje.


Serdecznie zapraszamy do pięknej Kachetii, do naszego Peter's Guest House w Sighnaghi, do kontaktu z nami:

 celina.wasilewska63@gmail.com 

nr tel.   +995 599 22 19 63  - polski, rosyjski, angielski (Polish, 
Russian, English) Whatsapp


Zapraszamy do polubienia nas na: https://www.facebook.com/peterguesthouse



Ciąg dalszy nastąpi.



Gruzja, Sakartvelo, czerwiec 2013 r

Nasza włóczęga po Gruzji.
Gruzja, po gruzińsku Sakartvelo, po angielsku Georgia, a dla nas po prostu Gruzja.
W tym roku, w czerwcu zwiedziliśmy ten piękny kraj. Zaopatrzyliśmy się w stosowny przewodnik, zakupiliśmy bilety na samolot do Tbilisi, spakowaliśmy plecaki i 1 czerwca ruszyliśmy w drogę. Zaczęła się nasza podróż do Gruzji. Wylecieliśmy z Warszawy o godz. 22:40. W Tbilisi wylądowaliśmy o godz. 4:00 czasu gruzińskiego. Lot trwał nieco ponad 3 godziny.
Na lotnisku w Tbilisi dowiedzieliśmy się, że minibus (zwany w Gruzji marszrutką ) do centrum będzie dopiero o 7:00. Postanowiliśmy czekać ponieważ bilet na busa kosztuje 0,5 lari, a taksówka najtaniej 20 lari. Lari( GEL) jest walutą Gruzji i kurs jej jest dość stabilny i wynosi 1 USD= 1,6 GEL.
Czekając na busa poznaliśmy Jurka i Anię z Warszawy, którzy też zwiedzają świat z plecakami. Na rozmowie i wymianie doświadczeń czas upłynął miło i szybko i w końcu znaleźliśmy się w busie do centrum miasta. Mieliśmy w planie pozostanie kilka dni w stolicy kraju ale w busie podjęliśmy decyzję, że razem z Jurkiem i Anią jedziemy do Signagi. Jest to miasteczko w regionie Kachetii, położone malowniczo na górze, zwane przez Gruzinów miastem miłości.
 Tak więc wysiedliśmy z busa przy stacji metra Isani i poszliśmy szukać marszrutki do Signagi. Ponieważ byliśmy we czwórkę więc ostatecznie postanowiliśmy jechać taksówką i koszty podzielić na pół. Za kurs zapłaciliśmy 40 lari, marszrutka kosztowałaby 6-8 lari od osoby.


Serdecznie zapraszamy do pięknej Kachetii, do naszego Peter's Guest House w Sighnaghi, do kontaktu z nami:

 celina.wasilewska63@gmail.com 

nr tel.   +995 599 22 19 63  - polski, rosyjski, angielski (Polish, 
Russian, English)


Zapraszamy do polubienia nas na: https://www.facebook.com/peterguesthouse

Rezerwować pokoje można też tutaj 


Cdn.

O nas


    Przyjechaliśmy do Gruzji z Olsztyna w 2015 roku.

    Mam na imię Celina i pochodzę z Podlasia, mój mąż Piotr z Olsztyna. Kiedy zdecydowaliśmy o przeprowadzce mieliśmy obydwoje 50+ i byliśmy zmęczeni szybkim tempem życia w Polsce, wiecznym brakiem czasu dla siebie i swoich pasji. Przeprowadzka i zmiana stylu życia, to było nasze marzenie. Musieliśmy najpierw pokonać biurokrację, potem zwolniliśmy się z bezpiecznych, ale mocno stresujących etatów, kupiliśmy dom w Sighnaghi, spakowaliśmy się do małej toyoty Aygo i ruszyliśmy na podbój świata odległego o 4 tysiące kilometrów.

    Potem trudny remont domu w Gruzji, problemy z materiałami budowlanymi, z fachowcami, bariera językowa, z której ratowała nas znajomość języka rosyjskiego. Po trzech miesiącach zmagań wszystko było gotowe na przyjęcie gości.

    Tak powstał nasz dom gościnny w Gruzji, czyli Peter’s Guest House.

    Chcemy, abyś poczuł się u nas, jak u cioci na wakacjach. W tym celu stworzyliśmy trzy pokoje gościnne, aby klimat domowego ogniska udzielał się również naszym gościom.

    U nas możesz odpocząć w ciszy i spokoju, kiedy potrzebujesz odrobinę intymności i oderwania się od zgiełku dnia codziennego. Pokoje gościnne, to przestrzeń dla naszych gości, których z przyjemnością zapraszamy również do naszej przestrzeni.


    Jesteś zmęczony zwiedzaniem kraju, nadmiarem wrażeń? A może masz inne priorytety, niż grupa, z którą podróżujesz? Nie lubisz podróżować z dużą grupą, bo każdy ma inne potrzeby, bo ktoś zawsze opóźnia grupę, bo jest plan i trzeba się go trzymać, a Ty chciałbyś poczuć klimat kraju?

    A może chcesz poznać zwykłe życie w Gruzji od podszewki, mało turystyczne miejsca, z ich problemami i ciekawostkami? Nie obawiaj się podróży w nieznane, bo znasz już nas i wiesz, że drzwi naszego domu są dla Ciebie otwarte. Zapraszamy!

    W naszym domu poczujesz rodzinny klimat. Zorganizujemy Ci wycieczki zgodne z Twoimi preferencjami i tempem zwiedzania. Opowiemy o Gruzji, o naszym życiu w tym kraju. Pokażemy miejsca, których nie ma w przewodnikach. My również byliśmy turystami. Zwiedziliśmy kawał świata. Zatrzymywaliśmy się w różnych miejscach na nocleg. Czujemy Twoje potrzeby, bo wciąż patrzymy na nie przez pryzmat własnych doświadczeń w podróżowaniu.

    Jeżeli preferujesz samodzielne podróżowanie, to dobrze trafiłeś. U nas nie ma zwiedzania ze sztywnym planem, słuchamy Twoich oczekiwań i dostosowujemy naszą ofertę dla Ciebie.

    Możesz u nas liczyć na urozmaicone śniadania, które w dużej mierze są przyrządzone z wiejskich produktów oraz naszych domowych wyrobów. Spróbujesz u nas domowego masła, jogurtu z bawolego mleka, sera zrobionego przez wiejską gospodynię, a także naszych dżemów, kiszonek, herbatek z liści drzew i krzewów owocowych oraz pysznych nalewek Piotra.

    Jeżeli lubisz słuchać opowieści o zwiedzanym kraju, to u nas ich nie zabraknie. Wieczorami na naszym tarasie, przy kieliszku nalewki dereniowej lub z dzikiej róży, Piotr opowiada o tym, jak się tu znaleźliśmy, jak nam się tu żyje, o tradycjach, zwyczajach, o naszych sąsiadach. Możesz też wymienić doświadczenia z innymi podróżnikami, którzy w tym czasie się u nas zatrzymali.

    Wierzymy, że czas spędzony pod naszym dachem pozwoli Ci naładować baterie, poczuć klimat kraju, odstresować się przy dźwiękach cykad, a po powrocie do domu zatęsknić za Gruzją i za czasem spędzonym u nas.

    Decydując się na skorzystanie z naszej oferty wesprzesz bezdomne gruzińskie zwierzęta, które dokarmiamy i leczymy. W Gruzji schroniska dla zwierząt nie są popularne. Jest jedno w Tbilisi, jedno w Batumi i jedno w Kutaisi. Reszta kraju pozbawiona jest takich miejsc. Postanowiliśmy, że będziemy pomagać bezdomnym zwierzętom w naszym miasteczku pokazując mieszkańcom problem i uwrażliwiając ich na cierpienie zwierząt. Ty również możesz wziąć w tym udział, ponieważ z kwoty, którą zapłacisz za pobyt w naszym domu 15% przeznaczamy na karmę i leki dla psów i kotów z ulicy.

Zapraszamy serdecznie.

Napisz, zadzwoń.


 
 Zapraszamy do kontaktu. Będzie nam bardzo miło porozmawiać z Wami. 

celina.wasilewska63@gmail.com 


nr tel.   +995 599 22 19 63  - polski, rosyjski, angielski (Polish, 
Russian, English)  można na Whatsapp



Zapraszamy do polubienia nas na Facebooku  https://www.facebook.com/peterguesthouse
oraz na naszą grupę na FB  Gruzja i my