Taksówkarz musiał w trakcie jazdy poinformował znajomych w Signagi, że wiezie turystów, bo czekali na nas właściciele guest housu z propozycją noclegu. Oferowali pokoje z łazienką po 20 lari od osoby, a my utargowaliśmy na 35 od dwójki. Pierwszy dzień w Gruzji przynosił same niespodzianki. Powitano nas w swoim domu posiłkiem. Dostaliśmy chleb, ser, pomidory, ogórki, dżem i po kieliszku białego i czerwonego wina oraz ich bimbru z winogron, który nazywają chacha( czytaj: czacza). Do tego była kawa i herbata.
Po spacerze zjedliśmy wyśmienite khinkali w jednej z knajpek i wróciliśmy do pokoju. Wieczorem poszliśmy na urodziny corki gospodarzy. Zastaliśmy zastawiony jedzeniem stół. Zaczęli schodzić się goście. Zaproszeni byli wszyscy turyści, rodzina, przyjaciele i sąsiedzi. Impreza była przednia. Jedzenia i picia pod dostatkiem, atmosfera iście gruzińska. Spiewano pieśni gruzińskie przy dźwiękach ludowych instrumentów. Poprosiłam Maiko, by zaśpiewała piosenkę "Suliko". Gdy zaśpiewała miałam łzy w oczach. Przypomniało mi się moje dzieciństwo i babcia, która mi często śpiewała tę piosenkę.
Były też tańce, toasty i żarty i szczere rozmowy. Możemy powiedzieć, że Gruzja przywitała nas radością, zabawą i uśmiechem. Spać poszliśmy późno. Na następny dzień mieliśmy zaplanowaną wycieczkę do David Goredje.
celina.wasilewska63@gmail.com
nr tel. +995 599 22 19 63 - polski, rosyjski, angielski (Polish,
Russian, English) Whatsapp
Ciąg dalszy nastąpi.
Ładne fotki~! Dajcie więcej!
OdpowiedzUsuń