Po drodze usiedliśmy na ławeczce, żeby ustalić plan dnia. Przysiadła się do nas kobieta, która zapytała skąd jesteśmy i zaprosiła nas do siebie na kawę. Chętnie skorzystaliśmy z zaproszenia. Roksana opowiedziała nam o swojej rodzinie. Jej córka jest aktorką, a syn śpiewa w operze. W domu stał 200- letni fortepian.
W trakcie rozmowy kobieta zaproponowała, że znajdzie nam tańsze mieszkanie. Zgodziliśmy się i po godzinie mieliśmy klucze do mieszkania Leny. Mieliśmy tam zamieszkać po powrocie z Górnego Karabachu.
Zbliżało się południe i upał stawał się coraz większy więc zrobiliśmy zakupy i wróciliśmy do domu.
Wieczorem zdecydowaliśmy się na spacer po Erewaniu.
Obowiązkowo trzeba też zobaczyć słynne kaskady.
W tle kaskady |
Są to ogromne schody z tarasami, na które spadają wodospady. Całość ma 302 m wysokości. Na każdym tarasie są rzeźby i dużo zieleni.
Dla tych, którzy nie mają dobrej kondycji są wewnątrz ruchome schody.
Ruchome schody wewnątrz kaskad |
Zadbano też o otoczenie ruchomych schodów |
Może coś usłyszę... |
Erywań- widok z kaskad z górą Ararat w tle |
U podnóża kaskad jest park, gdzie można obejrzeć liczne rzeźby.
Kwitnie tam też życie towarzyskie i kulturalne.
Muszę przyznać, że z dołu kaskady nie zrobiły na mnie wrażenia, ale na górze widok jest niepowtarzalny.
Późnym wieczorem wróciliśmy do domu robiąc po drodze zakupy na jutrzejszą wycieczkę do Górskiego Karabachu.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz