Samochodem do Gruzji? Dlaczego nie?
Wjechaliśmy do Turcji. Przed nami autostrada więc mamy nadzieję, że ten kraj przejedziemy szybko. Po drodze do Istambułu usiłowaliśmy kupić winietkę na autostrady i płatne mosty w Turcji. Okazało się, że tuż przed Istambułem jest urząd pocztowy, gdzie można nabyć winietkę. Po naklejeniu jej pod lusterkiem wstecznym na szybie ruszyliśmy spokojnie przez największe miasto w Turcji.
Nasze obawy się szybko rozwiały, bo Istambuł jest pięknie oznaczony i bardzo sprawnie się go przejeżdża. Drogi szerokie, po kilka pasów dawały możliwość spokojnego, aczkolwiek dynamicznego poruszania się po mieście. Można powiedzieć, że jazda samochodem przez Istambuł była przyjemnością. Z zazdrością patrzyliśmy na tureckie rozwiązania w kwestii płatności za drogi i mosty, dziwiliśmy się, że Turcy bez problemu ustępują nam i sobie miejsca podczas zmiany pasów, no i te piękne, ogromne drogi.
Bez przygód dojechaliśmy do końca autostrady, jakieś 200 km za Istambułem i znowu niespodzianka. Co prawda autostrady już nie było, ale dalsza droga była równie dobra, bo dwupasmowa. I tak przez cały kraj, około 1500 km można jechać ponad 100 km/h, bo turecka policja nie zatrzymuje za przekraczanie prędkości.
Tylko jedno nam się nie podobało, a mianowicie 1 litr benzyny kosztuje w Turcji około 10 zł. Skąd oni wzięli takie ceny?
Zatrzymaliśmy się na nocleg w Turcji i cieszyliśmy się, że już następnego dnia będziemy w Gruzji.
Zachód słońca nad Morzem Czarnym |
Przed nami była ostatnia część naszej podróży samochodem do Gruzji, do nowego życia.
Jakie ono będzie?- zastanawialiśmy się po drodze. Czy lepsze, czy gorsze? A może po prostu inne?
Późnym wieczorem bardzo sprawnie przekroczyliśmy granicę turecko- gruzińską. W baku mieliśmy opary więc rozglądaliśmy się za stacją benzynową. Na szczęście była blisko i zapełniliśmy bak po brzegi tanią, gruzińską benzyną.
W założeniu mieliśmy w planach znalezienie noclegu. Ale gdy minęliśmy Batumi zajechaliśmy na kawę do przydrożnej knajpki. Tam przy kawie zdecydowaliśmy się jechać dalej.
I tak, robiąc po drodze trzy krótkie przerwy na przysłowiowe zamknięcie oczu, dojechaliśmy do Tbilisi. Chcieliśmy ominąć miasto w godzinach porannego szczytu i pojechaliśmy z Mcchety drogą na Baku. Cóż, już nie raz skracając sobie drogę w Gruzji tak naprawdę ją wydłużaliśmy. Tym razem też tak było.
Niestety nasz samochód nie pokonał ogromnych dziur na całej szerokości drogi i musieliśmy zawrócić. A było tak blisko.
Przejazd przez Tbilisi o 9-tej rano to jak pływanie w rwącej, górskiej rzece. Przy pomocy gruzińskiego kierowcy daliśmy radę i wyjechaliśmy w końcu na drogę do Sighnaghi. Jeszcze tyko 90 minut i będziemy na miejscu.
Widok z wieży w murach obronnych |
Nasza podróż trwała 5 dni. Cztery razy nocowaliśmy w różnych krajach. Przejechaliśmy prawie 4 tysiące km. Dzisiaj już wiemy, że było warto.
Serdecznie zapraszamy do Gruzji, do pięknej Kachetii, do klimatycznego Sighnaghi, do naszego Peter's Guest House, do kontaktu z nami:
celina.wasilewska63@gmail.com
nr tel. +995 599 22 19 63 - polski, rosyjski, angielski (Polish,
Russian, English)
I na naszą stronę http://www.petersguesthouse.pl/
Booking rooms. Rezerwować pokoje można też tutaj
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz