Rano pojechaliśmy do muzeum etnograficznego na wolnym powietrzu. Łatwo jest tam dojechać, bo z ulicy Rustaveli wsiedliśmy do autobusu nr 61 i za 0,5 lari od osoby dotarliśmy w pobliże muzeum. W autobusie pytaliśmy ludzi o to, gdzie powinniśmy wysiąść. Gruzini bardzo chętnie pomagają turystom więc problemu z trafieniem do muzeum nie mieliśmy. Od przystanku, na którym wysiedliśmy, musieliśmy jeszcze przejść asfaltową drogą jakieś 2 km pod górę. Można pojechać tam taksówką ale teren był bardzo malowniczy i zdecydowaliśmy się pójść na piechotę. Zajęło nam to około 20 minut. Po drodze Piotr znalazł żółwia, którego przeniósł na trawę.
Piotr ratuje żółwia przed kolizją drogową |
W końcu dotarliśmy do muzeum, które położone jest na powierzchni 52 ha i podzielone na 14 stref etnograficznych. Każda strefa dotyczy określonego regionu Gruzji. Po wejściu na teren muzeum ujrzeliśmy wiele starych, gruzińskich domków.
Przed jednym z domków w muzeum etnograficznym |
Weszliśmy do pierwszego z nich. Domek był drewniany, wewnątrz na środku znajdowało się palenisko, pod jedną ze ścian stało wielkie łóżko, a w innych miejscach były przedmioty użytkowe dawnych mieszkańców. W każdym domku jest osoba, która opowiada o życiu, zwyczajach i ludziach, którzy kiedyś mieszkali w tych domach.
Piotr z panią, która cierpliwie tłumaczyła nam zasadę działania gruzińskiego "pampersa" |
Nas zainteresował dziwny, drewniany przedmiot w kształcie fajki, który leżał na dziecięcej kołysce.
"Pampers" dla chłopca |
Sympatyczna pani powiedziała nam, że to jest gruziński "pampers" dla chłopca. Widząc nasze zdumione miny wytłumaczyła nam jego działanie. Otóż na środku łóżeczka dziecięcego jest otwór, w który wkładało się dłuższą część "pampersa". Natomiast w otwór krótszej części wkładało się siusiaka, a dziecko unieruchamiało się w łóżeczku pasem tkaniny. Pod łóżeczkiem stawiało się naczynie i tym sposobem dziecko miało sucho. "Pampers" dla dziewczynki miał większy otwór w krótszej części, a zasada działania była taka sama.
Zwiedziliśmy wszystkie domki. Każdy z nich utrzymano w takim stanie, jakby przed chwilą jeszcze ktoś tam mieszkał. Mieliśmy wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie, że paleniska w domkach są jeszcze ciepłe, a mieszkańcy za chwilę wrócą do domu i usiądą razem do posiłku.
Piotr próbuje sera, który wędził się nad paleniskiem |
Zdjęcia z Muzeum Etnograficznego w Tbilisi
Po zwiedzeniu muzeum poszliśmy dalej tą samą asfaltową drogą do jeziora żółwiego. Samo jezioro jest nieduże ale widok z jego okolic na Tbilisi jest niezapomniany.
Widok na Tbilisi z okolic Jeziora Żółwiego |
W kawiarence nad jeziorem wypiliśmy zimny napój i odpoczęliśmy przed drogą powrotną.
Jezioro Żółwie |
Jak dojechać do parku rozrywki Mtacminda w Tbilisi?
Popołudnie spędziliśmy w pokoju z powodu dużego upału. Wieczorem postanowiliśmy pojechać na górę Mtacminda, na której stoi wieża telewizyjna. Można tam dojechać osobliwym tramwajem, który jeździ na górę i z powrotem, a jego wagonik wyprofilowany tak do kąta góry, żeby podłoga i siedzenia w tramwaju zachowały poziom. My pojechaliśmy autobusem nr 124 z ulicy Rustaveli. Autobus jedzie cały czas pod górę, a podróż trwa około 30 minut. Wysiedliśmy na ostatnim przystanku przy parku rozrywki. Są tam pięknie utrzymane alejki z rzeźbami, fontannami, bajecznie kolorowymi domkami i karuzelami.
Ja przy wejściu do parku rozrywki na górze Mtacminda |
Piotr na jednej z alejek w parku rozrywki |
Piotr w parku rozrywki |
Jest też ogromne diabelskie koło, pięknie oświetlona wieża telewizyjna i taras widokowy na Tbilisi.
Wieża telewizyjna na górze Mtacminda |
Diabelskie koło na górze Mtacminda |
Ja stchórzyłam, bo nie dość, że byliśmy na górze o wysokości 800 m n. p. m., to jeszcze wysokość koła mnie przerażała. Poczekałam na niego delektując się widokiem Tbilisi. Potem razem podziwialiśmy miasto ze Świętej Góry.
Tbilisi z góry Mtacminda |
Późnym wieczorem wróciliśmy do pokoju. Czekała na nas Lika, której opowiedzieliśmy o naszych wrażeniach.
Ja z Liką |
Na jutrzejszy dzień zaplanowaliśmy odwiedzenie bazaru przy Suchym Moście i świątyni Mama Daviti na górze Mtacminda.
Zdjęcia z parku rozrywki na górze Mtacminda
Cdn.
Serdecznie zapraszamy do pięknej Kachetii, do naszego Peter's Guest House w Sighnaghi, do kontaktu z nami:
celina.wasilewska63@gmail.com
nr tel. +995 599 22 19 63 - polski, rosyjski, angielski (Polish,
Russian, English)
Rezerwować pokoje można też tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz