środa, 4 marca 2015

Armenia, Erywań, Grill u ojca chrzestnego Leny, 14. 09. 2014 r

Wstaliśmy późno ale nie musieliśmy się nigdzie śpieszyć, bo byliśmy umówieni z Leną na 11- tą. Spotkaliśmy się z nią i poszliśmy do sklepu po mięso na grilla. Dzisiaj w planach mieliśmy spotkanie z Leny ojcem chrzestnym. Jego dacza znajdowała się za miastem i zawiózł nas tam Borys- mąż Leny siostry. My kupiliśmy mięso, Lena alkohol, a jej chrzestny warzywa i resztę.
Na miejscu zastaliśmy starszego pana, który przywitał nas z radością. Potem zaczął rozpalać grilla. My z Leną przygotowałyśmy stół w ogrodzie. Jej chrzestny jest inżynierem budownictwa i wiele budynków w Erywaniu powstało przy jego udziale.
Ojciec chrzestny Leny

Kiedy grill się rozpalił zaczęliśmy imprezę. Najpierw grilowaliśmy warzywa. Na szpady poszły całe bakłażany, pomidory i papryka.


Papryka i bakłażany gotowe do grilowania


 Jak skórka na nich się mocno przypiekła, to zaczęliśmy piec mięso.



 W tym czasie zdjęliśmy spieczoną skórkę z warzyw i przygotowaliśmy sałatkę.







Czas upływał na rozmowie, a grilowane potrawy smakowały wybornie.


Odwiedził nas sąsiad Leny chrzestnego. Ma na imię Rafael. Przyszedł ze swoim psem Wasią i z butelką wódki z brzoskwiń, którą sam zrobił.

Od lewej: ja, Rafael, Leny chrzestny i Lena



Wasia zjadł wszystkie kości więc nic się nie zmarnowało. My na deser zjedliśmy pysznego, słodkiego arbuza.


Wieczorem przyjechał po nas Borys i wróciliśmy do Erywania. Pobocze drogi, którą jechaliśmy porośnięte było rokitnikiem, z owoców którego Ormianie robią doskonałe przetwory.

Rokitnik

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz