Kupiliśmy więc kwiaty i po południu poszliśmy do starszej pani. Przywitała nas bardzo serdecznie. Okazało się, że babcia Antonina ma 92 lata i jest sprawną fizycznie i psychicznie staruszką, która zadziwiła nas znajomością historii i kultury naszych krajów. Pamięć również miała doskonałą.
Ja z babcią Antoniną |
Stół był przygotowany do obiadu. Stały na nim półmiski z bakłażanami, wędliną i sałatką z pomidorów i ogórków. Lena przyniosła zupę z mięsnymi pulpetami, a na drugie danie był pieczony kurczak. Toasty wznosiliśmy czerwonym winem.
Babcia Antonina jest od kilku lat wdową. Przy stole posadziła Piotra na miejscu, które zawsze zajmował jej mąż. Opowiadała o nim. Bardzo się kochali. Obydwoje walczyli w czasie II wojny światowej, brali udział w obronie Leningradu. Po wojnie zamieszkali w Azerbejdżanie, z którego musieli uciekać podczas ostatniej wojny Armenii z Azerbejdżanem. Wychowali cztery córki. Wszystkie mają wykształcenie muzyczne. Jedna mieszka w USA, jedna w Moskwie, a dwie w Erywaniu.
Babcia Antonina pokazała nam swoje zdjęcia z młodości. Była piękną kobietą. Opowiedziała też o swoich rodzicach. Jej mama była Polką. Nazywała się Baranowska. Podczas I wojny światowej straciła w bombardowaniu rodziców. Została sama. Jako nastolatka poznała Ormianina, który wówczas przebywał jako żołnierz w Polsce. Wyjechała z nim do Rosji i po kilku latach wzięli ślub.
Babcia Antonina bardzo ciepło mówiła o swojej rodzinie. Mimo trudnego życia babcia była energiczną, kulturalną i dowcipną kobietą. Opowiedziała nam historię z życia pisarza Konstantina Simonowa. Miał on piękną żonę, która była aktorką i miała licznych wielbicieli płci męskiej. Kiedy umarła, kazał na jej nagrobku zrobić taki oto napis:
"Tu leży moja i wielu innych żona i niech Bóg ma ją w swojej opiece, bo po raz pierwszy śpi ona sama."
Bardzo polubiliśmy babcię Antoninę. Mimo dużej różnicy wieku nie można się przy niej nudzić.
Po obiedzie babcia Antonina poprosiła Piotra, aby zebrał winogrona, które rosły przy tarasie jej domu. Musiał on przeskoczyć przez balustradę i pospacerować po dachu sąsiedniego domu aby spełnić prośbę babci.
Lena, jej mama i Piotr |
Potem siedzieliśmy na tarasie przy kawie i ciastkach i słuchaliśmy opowieści babci Antoniny.
Babcia Antonina, Lena i ja |
Babcia Antonina, Piotr i Lena |
Kiedy żegnaliśmy się z Babcią Antoniną, ona kazała Lenie zdjąć ze ściany drewniany haczkar ( haczkar po armeńsku znaczy kamienny krzyż) i dała nam go w prezencie.
Drewniany haczkar od babci Antoniny |
Późnym wieczorem wróciliśmy do domu.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz