Na dzisiaj zaplanowaliśmy wyjazd z Kazbegi i dotarcie do Mcchety. Wstaliśmy rano i zamierzaliśmy po śniadaniu udać się na przystanek autobusowy i tam wsiąść w marszrutkę jadącą w kierunku Tbilisi. Podczas śniadania zjawił się Vasilij i powiedział nam, że z Tbilisi kierowca wiezie do niego turystów i jakbyśmy chcieli, to możemy z nim zabrać ponieważ będzie wracał do Tbilisi. Na pytanie o cenę wskazał na nas i Holendrów i powiedział "10 lari od czełowieka". Przetłumaczyliśmy Holendrom o co chodzi i wszyscy zdecydowaliśmy się skorzystać z oferty Vasilija.
Nasz 75-letni kierowca, wujek Vasilija |
Około godziny 11-tej przyjechał kierowca z turystami, jak się okazało z Polski i Vasilij od razu poprosił nas o rekomendację jego guest housu. Zapakowaliśmy bagaże i ruszyliśmy w drogę. W trakcie rozmowy z kierowcą okazało się, że jest on wujkiem Vasilija i ma 75 lat. Ponieważ emerytury w Gruzji wynoszą 125 lari więc ludzie muszą sobie dorabiać. Po drodze zatrzymaliśmy się w górach, aby zrobić kilka zdjęć.
W drodze powrotnej z Kazbegi |
Zdjęcia z trasy Kazbegi- Mccheta
W trakcie jazdy zadzwonił telefon kierowcy i po krótkiej rozmowie kierowca oddał mi telefon i powiedział, że Vasilij chce ze mną rozmawiać. Vasilij telefonicznie prosił mnie znowu o rekomendacje jego guest housu.
Zapytaliśmy kierowcę czy zatrzyma się w Annauri żebyśmy mogli obejrzeć twierdzę. Kierowca nie miał nic przeciw temu. Zwiedziliśmy twierdzę i pojechaliśmy dalej.
Twierdza Annauri z XVII w. |
Zdjęcia twierdzy Annauri
Okazało się, że wuj Vasilija to bardzo sympatyczny, starszy pan. Jazda z nim upłynęła na rozmowie. Po trasie pokazywał nam ciekawe miejsca i opowiadał o nich. Nie zauważyliśmy kiedy znaleźliśmy się w Mcchecie.
Widok na Mcchetę ze wzgórza Dżwari |
Co warto zobaczyć w Mcchecie w Gruzji?
Mccheta była kiedyś stolicą Gruzji. Niewielkie miasteczko, którego nazwę trudno wymówić wielu turystom. A wymowa jest prosta, tak jak się pisze, tak się wymawia- Mccheta.
Tu wysiedliśmy, pożegnaliśmy się z Holendrami i wujem Vasilija i udaliśmy się na poszukiwanie noclegu. Jeden z tutejszych taksówkarzy polecił nam dom Gulo Merebashvili. Bez trudu go znaleźliśmy i przywitały nas tam dwie starsze panie. Wynajęliśmy pokój za 40 lari z wspólną łazienką i kuchnią. Było bardzo czysto i przytulnie.
W tym domu mieszkaliśmy |
Po chwili zjawiła się właścicielka Guliko. Porozmawialiśmy z nią trochę. Dała nam gruzińskiego sera i pyszne konfitury z derenia. Opowiedziała nam o sobie, o tym, że pracowała w sekretariacie Eduarda Szewardnadze w Berlinie. Okazało się, że dwie sympatyczne, starsze panie, które nas przywitały są jej ciotkami, razem z nią mieszkają i pomagają w prowadzeniu guest housu.
Gulo powiedziała nam, że gdybyśmy chcieli jechać wieczorem na wzgórze Dżwari, by podziwiać Mcchetę o zachodzie słońca, to może nam polecić kierowcę, który nas tam zawiezie za 20 lari. Do wieczora mieliśmy trochę czasu więc poszliśmy na spacer po mieście i zwiedziliśmy katedrę Sweti Cchoweli.
Na dziedzińcu katedry Sweti Cchoweli |
Ciekawe czy jest tu wino? |
Nie ma wina, jestem ja! |
Wieczorem zdecydowaliśmy się jechać na wzgórze Dżwari. Okazało się, że żeby tam dotrzeć, trzeba przejechać kilka kilometrów. Warto było! Ze wzgórza roztaczał się piękny widok na Mcchetę, którą opływają dwie rzeki Mtkwari i Aragwi. Pod Mcchetą łączą się w jedną rzekę.
Mccheta u zbiegu rzek |
Zdjęcia z wzgórza Dżwari
Po zachodzie słońca wróciliśmy do domu Gulo.
Serdecznie zapraszamy do pięknej Kachetii, do naszego Peter's Guest House w Sighnaghi, do kontaktu z nami:
celina.wasilewska63@gmail.com
nr tel. +995 599 22 19 63 - polski, rosyjski, angielski (Polish,
Russian, English)
Rezerwować pokoje można też tutaj
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz